Poranna gimnastyka przy Księżycu. Na Niebie jedna Chmura.
Szukam miejsc, gdzie jest mi dobrze i tych, gdzie czuję niewygodę. Odmienny punkt widzenia sprawia, że moje poglądy rozsypują się w proch w mgnieniu oka. Tak łatwo się pomylić myśląc, że stanie w miejscu jest bezpieczne. Wszystko niech płynie…
Radość z bycia mamą jest wielka. Czuję Początek.
Jeśli nie słyszę swojego serca, to jak mam zbudować dla Niego dom? Pytam. Przyleciał łowny ptak, mówię na głos. I słyszę, że wypowiadanie oczywistych prawd jest pomocne, to inspiracja do własnej Ścieżki. Kołyszę się, bujam, przelewam, szukam Drogi do Domu. Zauważam siebie, to, co trochę dalej, jeszcze dalej, odległy świat, Innych. Za oknem przenoszący pejzaż z deszczem. Wędruję z kocykiem po podłodze - ile można razem? W końcu trzeba się rozstać… I tego trzeba się nauczyć. Odpuszczania. Rozstania. Pożegnania. Pogodzenia. Wyjaśnienia. Milczenia.
Rysuję serce na szarym tle.
Czy widzisz kwiaty w innych?
Przynosisz mi fioletowy kwiat z czerwono-czarnym owadem. Dla Ciebie jestem Polnym Kwiatem.
Prowadzi mnie pikujący Sokół wędrowny, a potem Ślimak. Oba wywołują we mnie nieprzewidywalne ruchy, jakby nagła zmiana kierunku i tempa była czymś naturalnym i oczywistym. Mój oddech wędruje tam, gdzie zmierza Twój dotyk. Czuję Twoją obecność zmieszaną z moim pragnieniem. A kiedy odchodzisz, ogarniają mnie Wielkie Pustki, które są pełne i puste jednocześnie. To one sprawiają, że staję się nieskończona.
Tak, widzę kwiaty w Innych. Dalia na tle zachmurzonego nieba, bęben sam gra na płocie. Kontakt z Dalią znów przywodzi na myśl grabki, łopatkę, piasek przesypywany przez sitko…Jesteśmy poruszani przez Innych i decydujemy o ruchach Innych. Choć utkane nieraz z jedwabiu, ozdobne niczym złote bransolety egzotycznej tancerki, to czasem biżuteria i piękne szaty, a czasem sznurki przywiązania i kajdany zniewolenia. Śmieję się głośno, gdy dotykam swojej twarzy prowadzona ręką Innej osoby. Jakbym nigdy wcześniej nie doznała tego uczucia.
Ocierasz mi łzę…
Przyszedł do mnie Łan Zboża. Kołyszę się w Nim, otulona kłosami i Wiatrem, tak długo, aż pojawia się bochenek Chleba.
Wybieram się w Podróż. Jest ze mną znajoma Kula Światła. Moja Przestrzeń jest nieskończona i wielowymiarowa. Miękkie krople dotykają skóry twarzy, powiek. Dwa serca, matki i Dziecka dotykają się, biją razem.
Nie chcę ścisku, wybieram bezruch.
Tańczę Taniec z Przodkami i Potomstwem, z Krewnymi i Partnerami. Odczuwam Prajedność. Słyszę Śpiew z głębi Serca i śpiewam tą Pieśń z Nimi wszystkimi.
Ścieżkę Serca każdy buduje sam. Choć są przy nas Inne i Inni, to jednak my i tylko my tworzymy swój obraz. Zakopać i posadzić drzewo na 7-11-17. Zawiązać kokardkę na Iku. Rozpuścić Ydę. Od teraz kochać…
Czuję się piękna w swej niedoskonałości.
Kocham.
***
Wszystkim razem i każdemu z osobna, za to, co było i czego nie było, co nas dzieliło i połączyło, Twórczyniom, Wędrowcom i Przybyszom ze Ścieżki Serca - dziękuję.